Coraz krótsze i na dodatek deszczowe dni, często sprawiają, że trudniej nam odczuwać radość. Jesteśmy senni, apatyczni, spada nam samoocena, chętniej sięgamy po niezdrowe przekąski, bądź przeciwnie, zanika nam apetyt. Szacuje się, że sezonowe zaburzenia afektywne, zwane potocznie „depresją sezonową”, dotykają około 10% Polaków. Jak więc sobie z nimi radzić?
„Depresja sezonowa” najczęściej dotyka ludzi młodych, w przedziale wiekowym 18-30 lat. Nie jest jednak zjawiskiem, które pojawiło się wraz z początkiem nowego millenium. Już w 1984 roku Frederic Cook zwrócił uwagę na związek sezonowego braku światła słonecznego z zaburzeniami nastroju, a Norman Rosenhtal opisał po raz pierwszy w literaturze zespół sezonowych zaburzeń afektywnych (ang. seasonal affective disorder – SAD).
„Naturę trudno oszukać. Przez tysiąclecia to pory roku wyznaczały człowiekowi rytm funkcjonowania. Obniżenie aktywności jesienią i zimą, zmniejszony metabolizm, to naturalny stan rzeczy, który pozwalał ludzkości przetrwać długie, zimowe dni. Światło żarówki jednak nigdy nie zastąpi nam światła słonecznego, dlatego mechanizmy, które dawniej warunkowały przetrwanie, aktualnie zaburzają naszą efektywność, do której jesteśmy przyzwyczajeni my, jak i otoczenie. Na szczęście, gdy już poznamy przyczyny naszego złego samopoczucia, możemy walczyć z jego objawami, również w zaciszu domowego ogniska” – komentuje Marta Rolnik-Warmbier, psycholog współpracujący z marką Delecta.
Spektrum objawów depresji sezonowej jest bardzo szerokie
Do najpopularniejszych należą przewlekłe zmęczenie, brak poczucia sensu, obniżona aktywność, problemy z koncentracją, niechęć do pracy i funkcjonowania w społeczeństwie, a także zwiększony apetyt, zwłaszcza na węglowodany.
„W momencie, kiedy zaobserwuje się powyższe objawy u siebie bądź bliskiej osoby, należy pamiętać, aby absolutnie nie dokonywać autodiagnozy. Objawy depresji sezonowej są bardzo podobne do depresji klinicznej czy niedoczynności tarczycy, a tych nie można bagatelizować” – dodaje Marta Rolnik-Warmbier, psycholog współpracujący z marką Delecta.
W momencie, kiedy lekarz wykluczy inne choroby lub schorzenia, jak również nie ma przesłanek do leczenia depresji sezonowej fototerapią, można samodzielnie walczyć z objawami przesilenia zimowego. Jeśli już mamy sięgnąć po coś słodkiego, warto pamiętać o witaminach i minerałach i sięgnąć np. po brownie, bazujące na ciemnej czekoladzie, bogatej w magnez lub ciasto marchewkowe, zawierające witaminy z grupy B, które pomagają w prawidłowym funkcjonowaniu układu nerwowego. Przygotowanie takich wypieków to przy okazji świetna okazja do spotkania z najbliższymi. A dedykowanie wypieku ukochanej osobie to najprostszy sposób na pokazanie, jak bardzo nam na niej zależy – po prostu „powiedz to na słodko”. Co ciekawe, niektórzy lekarze rekomendują ten sposób jako jedną z bardziej skutecznych metod radzenia sobie z depresją sezonową.
„Zdaniem doktora Cosmo Hallstrom z Royal College of Psychiatrists, czynności, które są uporządkowane i wymagają koncentracji pomagają w walce z depresją. Poczucie kontroli, konieczność stosowania proporcji, ale także artystyczny wymiar pieczenia, którego finalnym dziełem jest komplementowany przez innych deser to elementy, które pozytywnie wpływają na samoocenę osoby zmagającej się z depresją – dodaje Marta Rolnik-Warmbier. – Co ciekawe – Duńczycy, którzy są jednym z najszczęśliwszych narodów świata, spożywają mnóstwo ciast, słodyczy i wypieków ( najwięcej w Europie), zwłaszcza w sezonie zimowym, a światło świec, oprócz elektrycznego, towarzyszy im także w takich miejscach, jak uniwersytety!
W tym szczególnym okresie ważne są drobne, codzienne przyjemności, które poprawią nam samopoczucie
Dobra książka? Pachnąca świeca? Wspomniane ciasto? A może aktywność fizyczna, chociażby w postaci szybkiego spaceru, po którym można wziąć aromatyczną kąpiel? Możliwości jest wiele, najważniejsze jednak, aby nie dać się słocie.